Muzyczne spotkanie z ks. Jakubem Bartczakiem
Serdecznie zapraszamy na niezwykłe muzyczne wydarzenie. 7 listopada o godzinie 13:00 w Ośrodku Promocji Gminy Węgierska Górka odbędzie się koncert ks. Jakuba Bartczaka.
Jakub Bartczak to wrocławski duszpasterz. Z tamtejszym środowiskiem hiphopowym związany jest od lat. W przeszłości, jeszcze przed święceniami kapłańskimi, nagrywał rapowe utwory. Zamiast jednak zająć się zawodowo muzyką, postanowił zostać księdzem.
Jego utwory cieszą się popularnością. W serwisie Youtube teledyski księdza Bartczaka mają już kilkanaście tysięcy wyświetleń.
O swojej muzycznej pasji mówi:
Mój hip-hop dosyć mocno się wyróżnia na tle tego, co już powstało i powstaje. Zawsze preferowałem muzykę pozytywną, łatwą, wesołą. Dołujące teksty w piosenkach, z mojego punktu widzenia – kapelana w szpitalu, gdzie codziennie jestem przy śmierci – są trochę… śmieszne.
A ludzie? Nie uczestniczę jakoś megaaktywnie w życiu środowiska hiphopowego. Mam zaufanych kumpli, często jeszcze z czasów, gdy nie byłem księdzem. Razem z nimi robimy klipy, często podsuwają mi jakieś bity czy sample. Kiedyś ktoś napisał o mnie: „O, czarny wziął się za muzykę czarnych”. Ci którzy mnie znają, dobrze wiedzą, że rapowałem, zanim związałem się na poważnie z Kościołem. Wiedzą, jakie są moje źródła. Staram się być autentycznym w tym, co robię, bo taka jest właśnie istota hip-hopu. Na maksa lubię swoje życie księdza. I przyznam, że gdybym nie posługiwał w szpitalu i nie działał normalnie na parafii, a tylko zajął się muzyką, szybko stałbym się smutnym człowiekiem. Tutaj nikt mi nie gratuluje, nie zachwyca tym, co robię, i to jest mi bardzo potrzebne. [http://www.wroclaw.pl/]
O nietypowym połączeniu kapłaństwa z hip-hopem opowiadał w rozmowie z portalem mojepowolanie.pl:
Dla księdza to połączenie – hip-hop i sutanna – nie wykluczają się.
Nie. Kapłaństwo można wykluczać wtedy, kiedy coś mocno wpływa na sumienie. A to ostatnie formowane jest przez Chrystusa, w seminarium, w kaplicy. Kiedy sumienie coś wyklucza, to koledzy odchodzą. Niektórym przełożeni mówią, że się nie nadają. Muszę przyznać, że ja musiałem się wpasować w te ramy seminaryjne, co nie obyło się też bez żadnych problemów, ale wiedziałem w co wchodzę, bo mi na tym zależało. Podobnie teraz, jakiekolwiek działania podejmuję, to zaczynam od kurii. Bo to jest jak moja rodzina. Jestem częścią tego Kościoła. Podstawowym naszym zadaniem jest nauczać w imię Chrystusa i nigdy nie siać zgorszenia. Przed pójściem do seminarium miałem czasem wrażenie, że niektóre teksty hip-hopowe mogą być gorszące. Pracowałem nad tym, żeby to było coś budującego, co wnosi pozytywne wartości. Myślę, że na tym pozytywnym przesłaniu zależy też wielu hip-hopowcom, bo negatywnych rzeczy zostało powiedzianych już bardzo wiele. Mam odzew od różnych muzyków, którzy mnie mocno spropsowali. Bo to jest coś innego, a w gruncie rzeczy każdy ma to głęboko w sercu – dążenie do dobra. Nieraz z braku umiejętności, z chęci przypodobania się ludziom, śpiewają o tym co negatywne, bo zależy im na targecie. To jest oszukane, ale zło zawsze jest bardziej komercyjne.
Najnowsze komentarze