„Co z tą Polską…?” w refleksjach mieszkanki naszej gminy
W dniu 23 stycznia 2012 roku odbyło się spotkanie sprawozdawcze Koła Gospodyń Wiejskich w Żabnicy. Na spotkaniu tym, swoją twórczością podzieliła się z obecnymi, członkini Koła – Pani Maria Motyka.
Dzieło Pani Marii przedstawiam poniżej.
O mój miły mocny Boze co się z Polską stanie,
Nady jak tak dali pójdzie to nic nie zostanie.
Kany były gęste lasy wszystko wyścinane
Ze sopów zrobiono garaże, krowy posprzedane.
A wszystkie dróżki do gronia zarosły torniami
Ka my downij do pasąku chłodzili z krowami.
Jako sie wysło do gronicka serce sie ciesyło,
Jak to wszystko pieknie rosło, patseć było miło.
Tu zakwitały ziomnioki, a tam konicyna.
Rosło zytko i owiesek a teras nic nima.
Matka ziemia nos zywiła, teras nic nie rodzi
Teraz z torbami do sklepu po wszystko sie chodzi.
A jakiez tamte casy wesołe bywały,
Kiedy na łąkach dziewcynta wyskały, śpiwały
Chłopcy z harmoniją grajc zaś ku nim chodzili
Muzyki po chałpak pieknie se tajcyli.
A jak kto mioł imieniny robili mu mojke,
A w samiutkim wierchu mojki pół litra gorzołki.
Dzisioj ani jednej dziewki nie usłysys śpiwać
Umie ino nowoceśni chopaków podrywać.
Bo to już dzisiał nie modne, dziś są inne zwyki,
Downij chłopoki honorowo płacili do muzyki.
A dziywka jako słowicek piknie mu śpiwał,
Tak sie downo przy muzyce młodzież zabawiała.
Nie było też dyskotyków ani narkotyków,
Ludzie weseli i zdrowsi i bez złyk nawyków.
Dziś wszystkie zakłady pracy z kraju sprzedają,
A młodzi się wałęsają roboty nie mają.
Samyk ino wielkich sklepów ponastawiali,
Kopalnie, huty polikwidowali.
A mogom na nos kiedy przyisc jeszcze ciezse casy
Bo nom jesce marne rynty odebrać strasom.
O Błogosławiony Ojcze Janie Pawle drogi,
Spłać ze za nos i za Polske te ogromne długi.
I w euro i w złotówkach najwiecej w dolarach,
Bo sie nom ta biedno Polska na dobre rozwala.
Kieby dziś nasi ojcowie z grobów powstawali,
Jak by wszystko widzieli rzewnie by płakali.
Bo ka jest jejk robota, wykorcone pola
Jak to piyknie uprawiona była kazdo rola.
Bo co downij w pocie coła oni wykorcyli ,
Dzisiaj sama rokicina, tornie i pokrzywy.
Wszyjscy bacowie na wiosne śli w hole z łowcami,
Dziś po holach ino chodzą pany z plecokami.
Wiara słabo do kościoła coraz mieni chodzi
Potym wszyjscy narzekają że sie źle powodzi.
Pan Bóg zsyła różne kory na upamietanie,
Za pijajstwo i za chleba nie uszanowanie.
Młodym sie nic nie opłaci, za nic pole mają.
Za granice za łatwiejsym chlebem wyjeżdżają.
A ludziom sie nie kce robić ani nie chcom pola
A jo kulawo o losecce nie pójde do gronia.
Z nasych kobiet wielkie teras panie sie zrobiły,
W spikak albo w kapelusak by jyno chodziły.
Zodno po downemu smatki niekce wziąś na głowe,
Abo se tez kozdo boi ze zburto fryzure.
Wełniane smatki w sowkach już pogryzły mole
Co sie teras nadawają wyjś w nik ino w pole.
W nasej całej teras gminie zrobili ulice,
Zamias do grunia z krowami idom do świetlice.
Tam se razem pogodają, kawe se wypijom
I tak se teras beztrosko stare baby żyją.
Przed tym włosy wykolbują, wargi wymalują
I tej downej tradycyje wcale nie sanują.
Jak ta terźnijso młodo od nas nie odpynie,
To w Żabnicy już na dobre tradycyja zginie.
A bo ludzie już nie bocom na boską łobroze,
Wszyjscy całom łyzkom jedzą unijnom zoroze.
Ej Boze nos, ej Boze nos nie łopuscaj ze nos
Abo jak nos ty opuścis to juz bydzie po nos.
Gratuluje Pani Mario! Przepięknie ujęcie naszych tutejszych czasów! Jestem młodym człowiekiem, ale się w pełni zgadzam z tymi uniwersalnymi prawdami!
Oby więcej takich utworów.
Coś w tym jest. Wystarczy pójść na ulicę Wyzwolenia czy Fabryczną w Węgierskiej Górce, gdzie bywam kilka razy w roku. Panuje tam taki hałas z firmy produkującej palety. Urządzenia, które wystają zza płotu zostały owinięte folią i zaklejone taśmą – pewnie w celu wyciszenia- ale czy to coś dało?
Po drugiej stronie ulicy zniszczone modrzewie – przygnębiający widok, irytujący hałas.
Ten hałas jest zaprzeczeniem wszystkiego co promuje Węgierska Górka, chyba że turystyczne atrakcje kończą się na zrewitalizowanym terenie Odlewni, a dalej powinno umieścić informację – wróć do centrum!
Prosty przykład blisko Nas. Anna
Anno. – Muszę dodać że na terenach zrewitalizowanych też nie jest tak pięknie.a mianowicie blackandwhite latem czarne pyły z odlewni i białe pyły z brykieciarni.Za to zimą czarna sadza w koło z kotłowni Pana B. Teren na razie czysty bo całkiem nowy,zobaczymy za rok ? ?
Problem, którego nie udało się rozwiązać przez ponad rok ani mieszkańcom czy urzędnikom rozwiązała natura- ogromne ilości śniegu w znacznym stopniu wygłuszyły hałas z owiniętych folią hałasujących urządzeń.
Hałas z ulic Wyzwolenia, Stawowej i Fabrycznej powinien być skierowany na przemysłowy teren odlewni gdzie zupełnie nie jest on słyszalny, a nie na tereny rolnicze i działki budowlane.
PS.- mało wełny, mało foli…
Gdyby tak zachować równowagę miedzy medialnymi atrakcjami typu:
przyjaznej scenerii obiektu fortyfikacyjnego,
platformy widokowej,
zrewitalizowanego terenu Odlewni,
a troską o SPRZYJAJĄCE WARUNKI ŻYCIA MIESZKAŃCÓW W STREFIE PRZEMYSŁOWEJ
(chociaż wspomniane ulice: Wyzwolenia, Fabryczna, Stawowa nie są terenem przemysłowym!) to gmina w pełni zasłużyłaby na tytuł „Przyjazna Wieś”
w drodze do sukcesu gospodarczego regionów, na którą moim zdaniem jest za wcześnie.